wtorek, 16 września 2014

DEZERTER

Było już co nieco o Jarocinie, punk rocku i ogólnie o muzyce w PRL-u. Przyszedł więc czas na konkrety. Ani przez chwilę nie zastanawiałam się, który punk rockowy zespół opisać jako pierwszy. To musi być DEZERTER nie ma innej możliwości.
Po pierwsze to mój ulubiony zespół, a po drugie to od niego rozpoczęłam swoją przygodę nie tyle z punk rockiem, co z polską muzyką tamtego okresu. Bodajże pierwszą ich piosenką, którą usłyszałam było " Ku przyszłości". Ale to nie było tak, że usłyszałam ją w radiu albo przeczytałam coś w internecie i postanowiłam to sprawdzić. Najpierw oglądnęłam film " Wszystko co kocham". Tak bardzo mi się spodobał, że sprawdziłam soundtrack, w którym była właśnie ta piosenka. Przesłuchałam ją i zachwyciłam się tekstem, który za każdym razem powoduje u mnie dreszcze ( z resztą tak samo jak pozostałe ich piosenki). Już miałam wyszukiwać kolejne utwory na you tube kiedy przypomniałam sobie, że mój tata ma takie duże pudło z kasetami. Postanowiłam tam zajrzeć i ku mojej niezmierzonej radości znalazłam to, czego szukałam. ( zobacz poniżej)
DEZERTER "historia- jak powstrzymałem III wojnę światową, czyli nieznana historia dezertera"
Musicie przyznać, że dość długi tytuł...Z tyłu kasety ( jeśli kogoś to interesuje) widnieje taki o to tekst:
"Kaseta zawiera niepublikowane dotąd utwory DEZERTERA z lat 1981-1993. Są to nagrania z prób, koncertów w Polsce i za granicą, oraz studia, między innymi cztery piosenki ze wspólnej sesji z Kaśką Nosowską. Czuwaj!"
Ale dość o moich przeżyciach. Trzeba coś napisać o samym zespole :-P
data powstania: MAJ 1981
miejsce powstania: WARSZAWA
pierwszy skład:
KRZYSIEK GRABOWSKI- perkusja, teksty
DAREK "STEPA" STEPNOWSKI-bas
ROBERT "ROBAL" MATERA- gitara, vocal, muzyka ( ponizej)
Po pewnym czasie dołaczył DAREK "SKANDAL" HAJN- vocal (ponizej)
Niestety duża popularność, nieporozumienia z pozostałymi członkami zespołu, coraz większe uzależnienie od środków odurzających spowodowały, że "Skandal"  w 1986 r. opuścił zespół. Zmarł 8 maja 1995 roku z powodu przedawkowania narkotyków w wieku 31 lat. 
Pierwotnie grupa nazywała sie SS-20 (były to radzieckie rakiety z głowicami nuklearnymi), a swój debiut koncertowy miała na Mokotowskiej Jesieni Muzycznej w listopadzie 1981 r. W stanie wojennym SS-20 został zmuszony zmienić nazwę i już jako DEZERTER udał się w trasę koncertową z zespołami: TZN Xenna i Deuter (słynna Rock Galicja’82).
W Jarocinie w 1984 roku zagrali jeden z najbardziej pamiętnych koncertów ( o którym pisałam w notce o festiwalu). A tak wspomina ten koncert jeden z członków zespołu:
"(...)Było cholernie gorąco, susza, 30 stopni. Duża scena była na stadionie. Murawa zmieniła się w klepisko, z którego unosiły się kłęby kurzu. Przy 20 tysiącach ludzi nie dało się oddychać. Przed wyjściem na scenę powiedziałem Skandalowi, żeby poprosił przez mikrofon strażaków, by polali płytę wodą, bo nie damy rady zaśpiewać. Organizatorzy odpowiedzieli nam zza konsolety żebyśmy s...li. "Albo gracie, albo albo won ze sceny!". Skandal na to: "Jak wy traktujecie ludzi?". Cały stadion zawrzał. Organizatorzy wyłączyli nam mikrofony. Publiczność dostała szału. Zaczęli rzucać ziemią w konsoletę. Wystarczyłaby iskra, by cały ten Jarocin poszedł z dymem.  Przyleciał główny organizator festiwalu Walter Chełstowski. Nie widział całej akcji, bo był w hotelu. ocenzurowane! się strasznie. W końcu w odsłuchu usłyszałem: "Jeśli zaraz, gnoje nie zaczniecie grać, to wejdzie tu kilka tysięcy zomowców, którzy stoją teraz w lesie". Nie wiem, kto to do nas powiedział. Nie chcę zgadywać. Napięcie trwało z pół godziny. W końcu zdecydowaliśmy się zagrać. Nie wiem, co by się stało gdybyśmy nie zaczęli. Po koncercie przyszedł do nas roztrzęsiony Chełstowski z jakimś gorylem. Mówi: "Koncert był zajebisty, ale ***** nie chcę was znać" Na to Skandal: "S...j zgredzie, to wszystko wasza wina". Zrobiła się awantura. "Pobijesz mnie ze swoim gorylem, palancie" - krzyczał Skandal. To był ostatni raz, kiedy wystąpiliśmy w Jarocinie organizowanym przez Waltera".
Pierwszy album DEZERTERA został wydany w 1987 roku w USA przez niezależną wytwórnię Maximum Rock'n'Roll i nazywał się UNDERGROUND OUT OF POLAND. 
O zespole powstało kilka filmów, które moim zdaniem warto obejrzeć, a są to:
"Dezerter-nie ma zagrożenia"

"Film o punkach"

I tak jak obiecałam kilka utworów DEZERTERA:    


Jestem ciekawa, czy spodobały wam się piosenki. A może je znacie i macie inne ulubione utwory Dezertera? Napiszcie w komentarzach. 

JAROCIN

Na początek trochę historii...
1970 roku w Polsce, w województwie wielkopolskim, a dokładniej w mieście Jarocin, lokalny klub "Olimp" wpadł na genialny pomysł zorganizowania skromnej imprezy muzycznej o nazwie "Wielkopolskie Rytmy Młodych", która z roku na rok stawała się co raz bardziej popularna, min. dzięki prasie, która szybko zainteresowała się tą inicjatywą. Przez pierwsze lata impreza miała charakter przeglądu muzycznego, gdzie zwycięzcom przyznawano statuetkę " Złotego Kameleona", ale 1972 roku po raz pierwszy w Jarocinie wystąpili profesjonalni muzycy. Pewnie trudno to sobie teraz wyobrazić, ale przez pierwsze 5 lat festiwal odbywał się w... Domu Kultury. 
A kiedy nadeszły lata 80-te...
Festiwalem zainteresowała się Telewizja Polska i do Jarocina zjechali Jacek Sylwin i Walter Chełstowski, którzy postanowili zrobić duży festiwal. Zmieniono też nazwę na Ogólnopolski Przegląd Muzyki Młodej Generacji, ale czy tak na prawdę było? W pierwszej edycji wystąpiły takie zepoły jak Maanam, Kasa Chorych czy Kombi. Dopiero zaczynali Dżem, Ogród Wyobraźni i Mietek Blues Band. Wtedy zagrał tylko jeden, powtarzam jeden zespół punk rockowy o nazwie "Nocne Szczury"

a tu macie fragment o początkach festiwalu z dokumentu " The Beats of Freedom" 

Kto poznaje tego pana? 
To Lech Janerka w czymś co nazywano " garderoba"

Festiwal w latach 80-tych był jedynym miejscem prezentacji niezależnych grup muzycznych, gdzie często ignorowana była cenzura. Było to też jedno z niewielu miejsc, gdzie zezwalano na większą niż zwykle swobodę w ubiorze, zachowaniu i wyrażaniu własnych poglądów. Można tu było usłyszeć zespoły nie prezentowane w mediach, nie posiadające nagrań studyjnych. Za czasów PRL-u festiwal był rodzajem odskoczni od szarej rzeczywistości. Tam młodzi ludzie mogli się spotkać raz  w roku, posłuchać ulubionej muzyki i czuć się wolni...
W 1983 zmieniono nazwę na Festiwal Muzyków Rockowych, a Walter wpadł na pomysł, żeby zbudować drewnianą barierkę oddzielającą " grzeczne dzieci" od " urwisów z irokezem na głowie". Ale i tak dochodziło do bijatyk na tej sztucznej granicy. Więc punkowcy mieli " Defekt Muzgó", czy " Sedes" a dla pozostałych grało "T.Love" " Daab". 
Zdjęcie z festiwalu w 83'. 
Ale okazało się, że 83 to była dziecinna zabawa w porównaniu z 84, bo wtedy zagrał.. Dezerter. A jego koncert przeszedł do legendy Jarocina. Kilka razy  był nawet przerywany. W tym roku punkersi zdominowali " grzeczne dzieci" ( o ile jakieś były) i co raz bardziej powiększali plac do pogo. Uff, aż w końcu w ruch poszło nunczako (od razu wytłumaczę, ze jest to broń złożona  z dwóch pałek połączonych łańcuchem). Nie dziwię się, że wtedy zaczęto uspokajać publikę... 
Pod spodem nagranie z Jarocina 84
A tu jeszcze taka gratka... ;-)
I w końcu nadszedł 2006 rok kiedy to zmieniono nazwę na Jarocin Festiwal, który tak funkcjonuje do dnia dzisiejszego. Współczesnych edycji festiwalu nie będę opisywać. Mam nadzieję, że uda mi się tam znaleźć. Moim ogromnym marzeniem jest tam pojechać jak tylko skończę 18 lat, choć nie jestem pewna czy nawet wtedy przekonam rodziców. Oby tak.
A czy ktoś z was planuje pojechać do Jarocina? A może już byliście?

PUNK ROCK !

Zaczynam od polskiego punk rocka.
A więc tak w skrócie. W Polsce pierwsi punkowcy pojawili się w 1977 roku a z nimi oczywiście pierwsze kapele punkrockowe. Pank stał się głosem pokolenia. Pokolenia stłamszonego przez system polityczny państwa. Czy wiec kogoś dziwi, że głównym sloganem nie tylko polskiego ale i punka na całym świecie było " No future" ? Mało kto rozumiał nową muzykę. W ogóle rzadko pokazywano ją w telewizji, a co dopiero wydawano! Jeżeli już to się zdarzało, to tylko w Europie Zachodniej. I jest jeszcze coś. Pierwsza zasada punk rocka to: zrób to sam, a druga zrób to dobrze. Wynikało to między innymi z braku wszystkiego. Nawet czystych kaset. Z tego powodu na kasetach z piosenką żołnierską albo ludową nagrywano inne utwory. A jak to się działo, że aż tyle osób znało te zespoły? Odpowiedź brzmi: festiwale. Ludzie jeździli na nie i nagrywali wszystko na magnetofony kasetowe. Tak, tak. Jeśli nie wierzycie, zobaczcie na to zdjęcie:
A co do braku wszystkiego... Członkowie kapel nie posiadali jakiś szczególnych, wymyślnych strojów. teraz praktycznie wszędzie można kupić sobie jakąś kurtkę z ćwiekami, poszarpane spodnie, koszulki, glany. Kiedyś nie było tak prosto. Każdy ubierał to, co miał. Jakieś dziurawe jeansy, jak najwięcej agrafek, brudne marynarki i często włosy były pomalowane farbą plakatową. Niestety zespoły nie miały za wiele miejsc, gdzie mogłyby grać swoją muzykę. Jeśli zagrały dwa, trzy koncert rocznie, powtarzam rocznie to było naprawdę dobrze. Często gdy jakaś kapela punkrockowa grała w nowym miejscu,  ludzie nie wiedzieli jak się zachowywać. Jednak zawsze kończyło się to tak samo. nawet jeśli z początku ludzie siedzieli na krzesełkach w rzędach, to po koncercie nie można było poznać tych miejsc. Już bez krzeseł... A Jarocin... Nie, nie Jarocin to materiał na kolejny post.  ;-)

piątek, 1 sierpnia 2014

PAMIĘTAMY


Wiem, że Godzina "W" minęła z sześć godzin temu, jednak nadal mamy 1 sierpień. Z okazji tak ważnego wydarzenia jakim jest 70 rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego nie mogłam nic nie wspomnieć o tym na moim blogu. Cały dzisiejszy dzień jestem pogrążona w rozmyślaniach nad Powstańcami. Próbuję wyobrazić sobie ich zachowanie, ich reakcję na wieść o tym, że to dzisiaj. I cały czas zadaję sobie pytanie: Co czuli? Jak bardzo się bali? Kiedy piszę tę notkę obok mnie w telewizorze leci film "Zakazane Piosenki".


Kiedy słyszę jedną z nich "I nie wiem czy cię jeszcze zobaczę, Warszawo.." smutną pieśń, ściska mi się serce i mimowolnie oczami wyobraźni widzę te gruzy, widzę pożar , słyszę bombardowania, krzyki, jęki umierających, czuję zapach dymu i zwęglonych ciał ale nie mogę pozbyć się twarzy walczących dzieci, które nieświadomie wryły mi się w pamięć po oglądnięciu dokumentów, zdjęć. Przeraża mnie ta wizja ale jestem świadoma, że nie oddaje ona ogromu strat, ogromu śmierci.




W obliczu tego jaką ofiarę ponieśli tamci ludzie, zazwyczaj w naszym wieku ale przecież i młodsi nie mogę znieść tego, że młodzi ludzie w dużej liczbie nie wiedzą nawet jakie święto obchodzimy 1 sierpnia, czego rocznicę. Czy to nie jest zatrważające? I jak można nie znać jednego z najważniejszych wydarzeń w historii naszego kraju?

Bardzo często zadaję sobie pytanie co ja zrobiłabym na ich miejscu, gdyby przyszło mi walczyć lub chować się w nadziei na przeżycie i nadal nie umiem na nie odpowiedzieć. Myślę, ze nikt nie potrafi i to dobrze. To dobrze, że nasze pokolenie nie zna wojny. Że nie musimy stawać w obliczu takich wyborów, jednak naszym obowiązkiem, teraz kiedy żyjemy w wolnym kraju jest PAMIĘTAĆ. 

Akurat dzisiaj o godzinie 17 byłam na przejażdżce z koleżankami. Kiedy rozległy się syreny powiedziałam "minuta ciszy dla uczczenia pamięci" jedna z nich popatrzyła na mnie dziwnie, może w myślach się ze mnie śmiała, ale nie dbam o to. jestem dumna z naszej historii. Ale jest to blog głównie o muzyce więc dodaję utwory o powstaniu. Polskie ale nie tylko. 
CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATEROM !

coś bardziej rockowego ...



zwłaszcza ten utwór jest piękny .....

Nie wiem czy tylko ja tak emocjonalnie przeżywam ten dzień? Jakie są wasze odczucia związane z Powstaniem?  Pamiętacie? I czy w ogóle dobrze, że poruszyłam ten temat? 





poniedziałek, 14 lipca 2014

POLSKA

Wielu z was zapewne zastanawia się dlaczego właśnie polska muzyka?
Odpowiedź jest trochę złożona. Nie chodzi tu jedynie o dźwięk, o samą piosenkę. Większość utworów, które słucham powstały w okresie PRL-u, szalejącej komuny, wszechobecnej cenzury, odizolowania od Zachodu. Wszystko to sprawiło, że mają one unikalny, niepowtarzalny charakter. Chociażby przez to, że często zespoły grały na własnoręcznie zrobionych instrumentach. Ale najważniejsze dla mnie są te teksty. Przesiąknięte do szpiku sytuacją polityczną kraju, brakiem perspektyw na przyszłość i zmęczeniem społeczeństwa.Ludzie po prostu nie zgadzali się ze światem, który ich otaczał, a jedyne co mogli zrobić, to o tym zaśpiewać.
Jestem przekonana, że wiele zespołów powstałych w tym okresie nie istniałyby w innej, dobrej rzeczywistości. Bo przecież ogromna ilość z nich powstała po to, aby wykrzyczeć, przelać na papier, uwidocznić wszystko, co było dla nich trudne. Wszystko przeciw czemu chcieli się zbuntować. A ile takich zespołów grało w piwnicach i nigdy nie zostały poznane?  Z biegiem czasu okazywało się, że muzyka była już nie tylko środkiem wyrazu ale stała się dla nich sposobem na życie. Niektóre zespoły funkcjonują nadal na polskim rynku. Zmieniły się tematy piosenek, sposób grania, nagłośnienie. Szczerze powiedziawszy, jest naprawdę niewiele z tych zespołów, których współczesne utwory bym słuchała. Ale to inny temat.
Ostatnie słowa na początek. Każdy, kto chce poznać historię Polski w okresie PRL-u koniecznie musi sięgnąć do muzyki z tamtego okresu, a każdy Polak powinien znać historię swojego kraju. Albo inaczej. Narzekamy, że nasz kraj nie ma za wiele rzeczy, którymi mógłby się pochwalić. Posłuchaj polskiego rocka. Zobaczysz, że to jedna z czołowych dziedzin, które  rozwinęliśmy. I zanim stwierdzisz, że Metalica czy Aerosmith to najlepszy zespół na świecie. Sprawdź polskie zespoły. Możesz być zaskoczony. piwo
Dołączam wam taki obrazek z Demotywatorów \m/

Hej, hej...

Pomimo dość dziwnego tytułu bloga nie będzie się on koncentrował jedynie na punk rocku. Do końca nie jestem pewna jaką ostateczną formę przybierze. Jedyne, co wiem na pewno, to to, że każdy temat będzie powiązany z muzyką, głównie polską ale możliwe że pojawią się tu również legendy światowego rocka. \m/